piątek, 5 lutego 2010

zapominam

...tramwaj, samochód...nie, znów pieszo, co rano, jak, co dzień, dla
zdrowia, energii, może dla sportu, ale najbardziej dla uspokojenia.
Zapominam, już nie pisze, nie pamiętam żeby pisać...czasem z lenistwa lub
niechciejstwa. Zapominam o kuzynach, o solidnych podwalinach, o tych, którzy
jedzą szpinak. Nie pamiętam, co mam zrobić, gdzie dotrzeć, co przeczytać.
Gaz...? Prąd...? Zapłacone. Karta. Karta kredytowa jeszcze
nie...zapomniałem, cholera, internet nie chodzi, nie zrobię przelewu. Na
ulicy małe dziecko, jakieś takie pięcioletnie, same. "czemu jesteś same?
Rodzice się nie martwią?", "Nie". Aha, ja bym się pewnie martwił. Mróz,
znowu ten cholerny mróz, kradzione rok temu krokusy przemarzną na balkonie,
chociaż zakryte skrzętnie i świerkowymi gałęziami i jakąś wywleczoną z
piwnicy starą pierzyną. "Co podać?", "słucham? " "no pytam się co podać,
przecież po cos pan stoi, nie?" "a tak, tigera." Wychodzę. Wypijam. Wolny
weekend. Mam nadzieję, że bez syndromu się obejdzie. Jakaś wódka, jakiś
klub, albo nie, będę rysował i myślał. O myśleniu nie zapominam, a szkoda.
Ktoś przez telefon mówi: "kocham Cię, pa pa pa pa" Jezu, jak to łatwo
ludziom przychodzi, nie, że kochanie, tylko mówienie. To takie poczucie
bezpieczeństwa po obu stronach słuchawki. Znam paru takich, co na mówieniu
się zaczyna i na mówieniu kończy. Ładnie brzmi, jest takie ekstatyczne, a co
mi po nim jak to mówienie. Zadzwonić, nie, nie zadzwonię, nie dzwonie od 4
tygodni, a myślę, ale zadzwonić mogę zapomnieć. Pójdę gdzieś celowo żeby
przypadkiem się natknąć. W parku zima i znowu ten mróz. Jedno w głowie mróz
podgrzewa. Boże, wyskoczył mi pryszcz, czytałem, że z uwagi na zmiany
cywilizacyjne trądzik młodzieńczy dotyka coraz więcej osób między 30, a 40
rokiem życia.

A o jednym wciąż pamiętam, to zaprząta mi głowę, czasem nie wiem czy
chciałbym nie pamiętać, czy lepiej jednak nie zapomnieć. Myślę, że za długo
to niezdrowo i nagle ktoś mnie pyta: "lepiej krótko, a intensywnie?". "Nie
wiem, nie pamiętam". Całkiem dobrze gotował, dobrze wychodziła mu woda na
kawę, tak myślę bo kawy nie zdążyłem już wypić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz