W pełni zdaję sobie sprawę, iż to, co napiszę dla wielu wyda
się oczywiste, a dla innych wręcz infantylne. Jednakże stworzenie jakie
zaludniło tę planetę nie zawsze zasługuje na miano „homo sapiens sapiens”,
częstokroć, w przypadku poszczególnych jednostek lub grup społecznych, powinno
się wyeliminować to podwójnie stosowane „sapiens”.
„Mit Primum
non nocere”. Tak się zaczyna przysięga Hipokratesa. Dla nieznających tematu,
greckiego filozofa antycznego, odnosząca się do medycyny i obecna we
współczesnej przysiędze lekarzy. Jedno zdanie, a jakże uniwersalne dla wszelkiej
dziedziny życia.
Chcąc,
nie chcąc żyjemy w ekosystemie zwanym multikulturowością świata. Zalewa nas
fala przekazów telewizyjnych, czy internetowych pochodzących zewsząd: z każdego
zakątka świata, z każdej ideologii, czy religii. Mamy jednak pewien atut,
nadany przez naturę, ewolucję, czy Boga, w postaci wolnej woli i inteligencji,
czemu powinniśmy dawać dowód, a wciąż zachowujemy się prymitywnie, wciąż w imię
religii, niektóre jednostki ludzkie, bądź całe grupy, dążą do nienawiści społecznej.
Należałoby zadać pytanie, co je do tego pcha. Ideologia, czy religia? Która z
nich jest zła? Odpowiedź jest prosta. Pomijając faszyzm, żadna ideologia nie
jest zła, żadna też religia nie służy złu. Wypaczenia tych obu służą jedynie
władzy i osiągnięciom celów niespójnych z założeniami idei. Tak jak komunizm w
swej formie teoretycznej, stworzonej w państwie idealnym Platona nie miał nic z
nienawiści i eksterminacji, tak Mahomet w swych założeniach nie przewidział
ataku na WTC, jak Chrystus nie wysłał
nikogo na wyprawy krzyżowe i nie kazał mścić się na Żydach, tak Kalvin
nie myślał o pogromach w Paryżu. Potraktujmy religię w sposób czysty bez naszej
niezdolności do myślenia humanitarnego.
W początkach
naszej ery z pobudek religijnych i z czystej nienawiści, za czasów Nerona, a
potem Doklecjana wybijano pierwszych chrześcijan, potem po około tysiącu latach
ci, których wybijano, walcząc o Jerozolimę wybijali Muzułmanów i Żydów. W
między czasie wyznawcy Mahometa zdobyli połowę basenu śródziemnomorskiego nie szczędząc
mieczy ani toporów. Ale czy można po tysiącu latach tak samo oceniać
postrzeganie człowieka średniowiecznego, jak i tego, który żyje obecnie? Czy w
czasach, kiedy wiedzy wiedza ludzka wzrasta o 100 procent co dwa lata, można
tak samo postępować jak tysiąc lat wcześniej?
Dwa dni
temu, nastąpił napad islamskich terrorystów na redakcję satyrycznego periodyku „Charlie
Hebdo”. Dwóch zamachowców, w imię religii dokonało mordu na dwunastu osobach.
Czym był powód? Powód był religijny. Ośmielono się przestawić Mahometa w formie
plastycznej karykatury. Fundamentaliści dokonali egzekucji za wyraz XXI
wiecznej popkultury. W swej kulturze, idei i fundamentalizmie zniżając się do
człowieczeństwa sprzed tysiąca lat. Tysiąc lat ewolucji człowieczeństwa idzie
na marne.
W roku
2001 niejaka Dorota Nieznalska stworzyła, dzieło, co najmniej kontrowersyjne.
Ukazała na krucyfiksie męskie genitalia. Nie protestował NIK, nawet Watykan,
poza polskimi pseudochrześcijańskimi działaczami. Nikt nikogo nie zastrzelił.
Instalację pokazywano wielokroć. Artystka, mimo mego niezrozumienia jest
pokazywana muzeum narodowym, we wszystkich jego oddziałach. Sztuka, satyra, czy
apoteoza buntu wobec religii i historii? Nie wiem, ale NIK nigo nie zabił, a
mógł pomyśleć.
Są
jednak kwestie, jakie mnie przerażają. Kiedy religie wykorzystuje się do siania
radykalizmu i nienawiści. Mało tego, przeciwnicy religii sieją tę samą
nienawiść w formie antyklerykalizmu. Coś jest nie tak, że tak osobista i intymna
kwestia jak wiara staje się publicznym wyrokiem na życiu inny za miast być
formą prywatnej dewocji.
Co do
Mahometa? Skoro ja, będąc Europejczykiem, biorę odpowiedzialność za kulturę w jakiej
wyrosło moje społeczeństwo od ponad tysiąca lat i identyfikuję się z nią,
pozwalam na genitalia na krzyżu, to co uczynię? Pierwszy wyrażę swą
dezaprobatę, jako rysownik amator: spersonalizuję widok Mahometa trzymającego
swe genitalia na Koranie. I tak jak ja używam wielkich liter wobec pisma i
proroka muzułmańskiego, tak wobec swej
kultury życzę sobie tego samego.
Żaden
radykalizm polityczny, a tym samym religijny nie prowadzi do niczego. Jest jak
łuk strzelający strzałą o grocie rozstrzępionym celującym w niesprecyzowane
miejsca. A może stwórzmy własną ikonę, nowożytną. Przedstawmy Mahometa na
krzyżu, Koran- zamiast sylab INRI, pod krzyżem Maria i Jan, a u jego podnóża
Budda w żydowskim tałesie, zaś w tle umieśćmy wszelkich zbrodniarzy.
Kto
chce niech się modli, kto chce niech myśli, ale rozsądnie, a rządzą niech Ci,
co mają takie zdanie jak pani premier Australii.
Postscriptum
Władimir Putin nigdy nie zdejmuje krzyżyka.