czwartek, 8 sierpnia 2013

PAMIĘTNIKI Z WAKACJI

Miejski odpoczynek. Plaża, wiatr, zimna woda i żar spotęgowany odbiciem słońca o pobliskie betony. Rozkrzyczane bachorzęta mącące zimną wodę. Starsza siostra, ubrana w skąpe bikini, strofuje młodsze rodzeństwo przy jednoczenym wykonywaniu im pamiątkowych fotografii z użyciem lanserskiego aparatu i rozmowach telefonicznych z przyjaciółkami. Z uwagi na niewiarygodnie wymuskany makijaż, z lekka nutką przesady stroni od wody. Właściciele psów wymieniają się doświadczeniami, rzucając do wody swym podopiecznym gumowe kaczki. Grupa pijanych jegomości podtrzymuje stały poziom upojenia popijając piwo. Czterech pietnastolatków o posturach pierwszej fazy rzeźnbienia, podjada chipsy i pali papierosy komunikuje niewybredne komentarze: „woda w chuj wyjebana”,”ale jebłem się na hardcora”. Jedmemu z nich przydażyła się młodzieńcza przypadłość widoczna wszystkim przez luźne kąpielówki. Jednak młodzieńcowi to zupełnie nie przeszkadza, nie robi sobie z przypadłości żadnego problemu zachowując się niewinnie jak dziecko. Wstyd ogarnął go dopiero z nadejściem jakiejś dwudzistolatki, zapewne koleżanki. Przypadłość została zakryta, a twarz zalała się potem i rumieńcem. Istny jarmark. W całym tym zgiełku podstarzały jegomość postanowił wędkować. Czy mu się uda? Z rana kiedy jeszcze mieszczanie nie zmącą miejskiej wody odsłaniającej dno na głębokości metra, na tej miejskiej plazy można znaleźć wiele skarbów: kolorowe aluminium po pozostawionych samotnych i grupowych puszkach, kryształowe oczka z rozbitych butelek bo przecież nie z pierścionkówkapsle blaszane i plastikowe,plaster z opatrunkiem, co dzięki działaniu oczyszczającemu wody wyglada zupełnie jak nowy. Ja nie zostawiam żadnych pamiatek potomnym, nie z uwagi na krakowską chytrość z czystej przyzwoitosci dla kundla przybłędy, który zalotnie podchodzi niczym niedoszła kochanka, merda ogonem i bierze kość kurzęcą i zanim ją zgryzie patrzy służalczo już ku następnej i z uniżeniem ją konsumuje wpraost z dłoni. W ramach wdzięczności zostawia na kocu siersc, piach i wodę. Pochmuro, a ciepło. Miło. W dali od zgiełku zupełnie cicho, jakby troche śpiąco, acz nader spokojnie. Jakiś delikwent napił się sam ze sobą i sam ze sobą toczy konwersacje, milczy kiedy mówi pierwszy on, i mówi kiedy milczy drugi on. Dwóch innych jegomości rozłozyło się z pełnym ekwipunkiem w składzie: karimaty, wędki, plecaki, koce, wiaderkai z niezbędniekiem pierwszej pomocy w postaci dwóch siatek piwa. Otyła żona ignoruje ciągle męża, który do niej mówi i mówi. Cicho. Mimo wszystko cicho. Nawet kaczki nie używają dźwięóww swych kłótniach o zdobyczne w postaci chleba. Leniwie obserwuję całe otoczenie. Ogólnie rzecz ujmując pogodziłem się się z faktem, iż jestem nie do końca w pełni władz umysłowych, a swiat w którym żyję kroczy obok rzeczywistości zamiast z nią pod rękę, jednak pewnych rzeczy nie jestem w stanie pojąć. Podpici panowie grając na bębnach, kotlach czy tamtamach śpiewając „Czarną Madonnę”.No cóż. Jakiś surfer uporczywie stawia żagiel, a siły natury z równa uporczywością zrzucają go wraz z żaglem w rozchwiane wody bajora. Inny któś, mając lat może dwadzieścia stojąc na brzegu sam sobie wybija piłkę wody po czym po nia płynie. Czynność tę powtarza z uporem maniaka. Nieco dalej plaża dla nudystów. Coniektórym panom pojemniki na trzewia na kształt worków jucianych opadają na części genitalne. Osobniki młodzieńcze prężą się pokazujac wszem i wobec drobnej budowy muskulaturę, co jednych drażni, a innych wprawia w stan zachwytu. Mnogość atrybutów waninalnych i penisoidalnych o rożnych walorach, jednym jakoby zbędnych, innym przeszkadzających w funkcjach motorycznych. Niettóre atrybuty wzbudzają takie zainteresowanie, że nie sposób nie domyśleć się celów wizyt coniektórych. Starszy jegomość, mizernej posturywchodząc do wody dostał szoku termicznego i zaczął machać z lekka podwiedłymi konczynami niczym maloletnie dziewczę. Przedstawicielka płci pieknej nieco w latach posunietao owłosieniu w okolicach bikini tlenionym i przeżedzonym przez czas rzuca do wody piłkę dziecku i krzyczy: „a teraz sobie płyń”. Wygłada to na pierszą lekcje tresury dla szczeniąt. A ja niczym słoń morski wypełzłem na plaże i opalam się w pocie czoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz