piątek, 9 stycznia 2015

ISMAMAD W KULTURZE



W pełni zdaję sobie sprawę, iż to, co napiszę dla wielu wyda się oczywiste, a dla innych wręcz infantylne. Jednakże stworzenie jakie zaludniło tę planetę nie zawsze zasługuje na miano „homo sapiens sapiens”, częstokroć, w przypadku poszczególnych jednostek lub grup społecznych, powinno się wyeliminować to podwójnie stosowane „sapiens”.
                „Mit Primum non nocere”. Tak się zaczyna przysięga Hipokratesa. Dla nieznających tematu, greckiego filozofa antycznego, odnosząca się do medycyny i obecna we współczesnej przysiędze lekarzy. Jedno zdanie, a jakże uniwersalne dla wszelkiej dziedziny życia.
                Chcąc, nie chcąc żyjemy w ekosystemie zwanym multikulturowością świata. Zalewa nas fala przekazów telewizyjnych, czy internetowych pochodzących zewsząd: z każdego zakątka świata, z każdej ideologii, czy religii. Mamy jednak pewien atut, nadany przez naturę, ewolucję, czy Boga, w postaci wolnej woli i inteligencji, czemu powinniśmy dawać dowód, a wciąż zachowujemy się prymitywnie, wciąż w imię religii, niektóre jednostki ludzkie, bądź całe grupy, dążą do nienawiści społecznej. Należałoby zadać pytanie, co je do tego pcha. Ideologia, czy religia? Która z nich jest zła? Odpowiedź jest prosta. Pomijając faszyzm, żadna ideologia nie jest zła, żadna też religia nie służy złu. Wypaczenia tych obu służą jedynie władzy i osiągnięciom celów niespójnych z założeniami idei. Tak jak komunizm w swej formie teoretycznej, stworzonej w państwie idealnym Platona nie miał nic z nienawiści i eksterminacji, tak Mahomet w swych założeniach nie przewidział ataku na WTC, jak Chrystus nie wysłał  nikogo na wyprawy krzyżowe i nie kazał mścić się na Żydach, tak Kalvin nie myślał o pogromach w Paryżu. Potraktujmy religię w sposób czysty bez naszej niezdolności do myślenia humanitarnego.
                W początkach naszej ery z pobudek religijnych i z czystej nienawiści, za czasów Nerona, a potem Doklecjana wybijano pierwszych chrześcijan, potem po około tysiącu latach ci, których wybijano, walcząc o Jerozolimę wybijali Muzułmanów i Żydów. W między czasie wyznawcy Mahometa zdobyli połowę basenu śródziemnomorskiego nie szczędząc mieczy ani toporów. Ale czy można po tysiącu latach tak samo oceniać postrzeganie człowieka średniowiecznego, jak i tego, który żyje obecnie? Czy w czasach, kiedy wiedzy wiedza ludzka wzrasta o 100 procent co dwa lata, można tak samo postępować jak tysiąc lat wcześniej?
                Dwa dni temu, nastąpił napad islamskich terrorystów na redakcję satyrycznego periodyku „Charlie Hebdo”. Dwóch zamachowców, w imię religii dokonało mordu na dwunastu osobach. Czym był powód? Powód był religijny. Ośmielono się przestawić Mahometa w formie plastycznej karykatury. Fundamentaliści dokonali egzekucji za wyraz XXI wiecznej popkultury. W swej kulturze, idei i fundamentalizmie zniżając się do człowieczeństwa sprzed tysiąca lat. Tysiąc lat ewolucji człowieczeństwa idzie na marne.
                W roku 2001 niejaka Dorota Nieznalska stworzyła, dzieło, co najmniej kontrowersyjne. Ukazała na krucyfiksie męskie genitalia. Nie protestował NIK, nawet Watykan, poza polskimi pseudochrześcijańskimi działaczami. Nikt nikogo nie zastrzelił. Instalację pokazywano wielokroć. Artystka, mimo mego niezrozumienia jest pokazywana muzeum narodowym, we wszystkich jego oddziałach. Sztuka, satyra, czy apoteoza buntu wobec religii i historii? Nie wiem, ale NIK nigo nie zabił, a mógł pomyśleć.
                Są jednak kwestie, jakie mnie przerażają. Kiedy religie wykorzystuje się do siania radykalizmu i nienawiści. Mało tego, przeciwnicy religii sieją tę samą nienawiść w formie antyklerykalizmu. Coś jest nie tak, że tak osobista i intymna kwestia jak wiara staje się publicznym wyrokiem na życiu inny za miast być formą prywatnej dewocji.
                Co do Mahometa? Skoro ja, będąc Europejczykiem, biorę odpowiedzialność za kulturę w jakiej wyrosło moje społeczeństwo od ponad tysiąca lat i identyfikuję się z nią, pozwalam na genitalia na krzyżu, to co uczynię? Pierwszy wyrażę swą dezaprobatę, jako rysownik amator: spersonalizuję widok Mahometa trzymającego swe genitalia na Koranie. I tak jak ja używam wielkich liter wobec pisma i proroka  muzułmańskiego, tak wobec swej kultury życzę sobie tego samego.
                Żaden radykalizm polityczny, a tym samym religijny nie prowadzi do niczego. Jest jak łuk strzelający strzałą o grocie rozstrzępionym celującym w niesprecyzowane miejsca. A może stwórzmy własną ikonę, nowożytną. Przedstawmy Mahometa na krzyżu, Koran- zamiast sylab INRI, pod krzyżem Maria i Jan, a u jego podnóża Budda w żydowskim tałesie, zaś w tle umieśćmy wszelkich zbrodniarzy.
                Kto chce niech się modli, kto chce niech myśli, ale rozsądnie, a rządzą niech Ci, co mają takie zdanie jak pani premier Australii.
Postscriptum
Władimir Putin nigdy nie zdejmuje krzyżyka.

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z tym, co napisałeś. Radykalizm nie prowadzi do niczego dobrego, fundamentalizm również. Jestem jednak przeciwko wolności bez odpowiedzialności.
    Moja wolność polega na tym, że nie karmię się tym, co dla mnie niestrawne. Mówi się co prawda nie sądź po okładce, ale sądząc po nich nie kupowałabym "Charlie Hebdo". Nie kręci mnie tego typu sarkazm. Staram się brać odpowiedzialność za swoje uczucia, również religijne.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń