sobota, 20 lutego 2010

MARZENIA I UROJENIA



Dziecko w pierwszej fazie rozwoju poznaje świat; patrzy, dotyka. Robi to zupełnie nieświadomie, z czystej, nie podszytej niczym ciekawości, bez żadnych praktycznych zastosowań poznania. Pochłaniają je kształty, kolory i walory. Nie szuka w tym pragmatyzmu bo nie wie czym pragmatyzm jest. Patrzy, dotyka, bierze do buzi. Czysta przyjemność poznania. Rozwój
małego człowieka to niejako skrócona ewolucja. Nasi przodkowie małpy i małpoludy siedząc na drzewach w celach czysto poznawczych dotykali liści i gałęzi po czym zeszli z drzewa (choć mam wrażenie, że co niektórzy jakby za wcześnie albo spadli wręcz, głową w dół ). I tak się dzieje aż prostota dziecięcego poznania zaczyna wiązać się w supły i komplikować. Dziecko staje przed szeregiem zabawek i przygląda się im, poznaje ich wartość i zastosowanie. Zaczyna się pojawiać coś nie przewidywalnego - inteligencja. Zwierzęta, ani ci, co za wcześnie zeszli z drzewa nie wyobrażają sobie, ze świat może wyglądać inaczej niż pachnie, ze może być czymś innym niż coś, co służy jedynie dla zaspokojenia podstawowych potrzeb. Wtedy rodzi się inteligencja, choć nie dojrzewa u wszystkich, czasem pozostaje w momencie fazy przedszkolnej. Gdybyśmy zawierzali instynktom zwierzęcym i nie szperali w złudzeniach i fantazjach wystarczyłoby nam kilka komórek nerwowych dżdżownicy by żyć. Nie musielibyśmy dźwigać łba tętniącego od migreny myślenia. Pesymizm, a co za nim idzie – fantazje są przywilejem człowieka myślącego, wypadkową inteligencji jak nadinterpretacja, marzenia, postrzeganie świata takim, jaki mógłby być, a nie jest. Pesymizm zmusza do myślenia, do głębszego patrzenia na świat i stwarzania sobie pretekstów i sposobności ku wprowadzaniu zmian.
Z inteligencji rodzą się marzenia, spłodzone z interpretacji, a czasem nadinterpretacji zdarzeń, postaci i rzeczy. Człowiek myślący zastanawia się nad tym, co wokół. Postrzegając owo „wokół” wyobraża sobie siebie w „wokół” istniejącym, zmienionym i siebie poza samym „wokół” i „wokół” bez siebie.
Jeden z moich znajomych poznał przypadkiem w owym własnym „wokół” kogoś, kto wysyłając pewne sygnały, podając określone mniej lub bardziej konkretnie gesty (czasem naprawdę bardziej) doznał oszołomienia fantazjami i marzeniami. Samo zainicjowanie procesu poznania, nie miało, jak myślę, u żadnej ze stron żadnego pragmatycznego, czy inteligentnego podtekstu. W miarę rozwoju owego procesu, oboje stanęli przed swoimi pólkami z zabawkami i w pewnym momencie zaczęło się komplikować i wiązać w supły. Sygnały wysyłane przez obie strony były jasne i czytelne, nie mogły same z siebie splątać się ani zawiązać w węzeł gordyjski.
Pesymizm jest przywilejem człowieka myślącego, czasem niestety przewyższa on sama inteligencje i rodzące się w niej marzenia. Czasem niestety marzenia omamiają inteligencje do tego stopnia, że staja się półrealne, stają się jakimiś urojeniami.
Ale z bolącą duszą żyję się w świecie marzeń, bo ktoś dostrzegł na połce z zabawkami coś, co go wystraszyło i zwyczajnie w strachu odszedł, bo sami nie umieliśmy zawalczyć, lub sami uciekliśmy. Kładziemy się wieczorem spać, zakrywamy swe półnagie ciało kołdrą, głowę wkładamy pod poduszkę, zamykamy oczy i śnimy na jawie. Mamy pełną świadomość, ze to marzenia, inaczej bylibyśmy schizofrenikami. Choć może czasem byłoby łatwiej.
W wieku szkolnym marzyłem o kilku rzeczach, nie definiowałem tych fantazji jako plany do realizacji na przyszłość. Część z nich ta najbardziej dziecięca się ziściła. A co teraz? Kiedyś usłyszałem takie życzenia : „...i spełnienia marzeń, byle nie wszystkich bo jak spełnia się wszystkie, a nie znajdziesz nowych to może być kiepsko”. Cóż, życzę sobie nowych marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz