piątek, 6 lutego 2009

"Szepty", godz. 22.00, vis' a' vis siedzi facet, trochę jakby samotny, samotny obserwator. Wiek około 40 lat. Mocno zamyślony, drapie się pogłowie, dotyka nosa, myśli, czyta jakieś ulotki i program kulturalny miasta Krakowa. Spogląda na mnie? Czy tylko rzuca okiem? Może obserwuje wszystko dookoła. Pije piwo. Zamyślony, ale zamyślony w taki sposób jakby szukał porządku w tych myślach. Smutny? Chyba nie, raczej zakochany i stęskniony,za każdym smsem promieniuje uśmiechem, ale...siedzi sam.
A może jednak potrzebował samotności? Samotnego piwa i samotnej lektury jakiegoś pisma, inaczej jego źrenice nie zachowywałyby się jak peryskop obserwujący wszystko ponad powierzchnią: z lęku, z ciekawości, dla bezpieczeństwa.

Lubię obserwować ludzi, w pubach, pociągach czy na ulicy. Ci, z goła obcy,są nam swym zachowaniem powiedzieć więcej o nas samych niż my sami sobie i o sobie. Taka behawioralna diagnoza siebie przez innych. Czasem każdemu z nas potrzeba takiego chwilowe piwa w scenerii: ja, piwo i szklanka. Czasem to chwilowe piwo trwa tyle co namalowanie jednego obrazu, czasem tyle, co dwa spektakle Jandy obejrzane na DVD przy tym malowaniu, a czasem obraca się ono w tydzień, czy miesiąc. Picie mentalnego piwa w samotności przez miesiąc. Mentalne wyciszenie i ucieczka od świata, układanie puzzli z własnych myśli. Trwa to tym dłużej im więcej pudełek puzzli mamy rozsypanych; ja mam ichdość dużo.
Wczorajsza rozmowa z Roztańczonym Gregiem:
- zgadnij w którym uchu mi dzwoni?
- nie wiem.
- no zgadnij.
- w lewym?
- skąd wiedziałes?
- nie wiem.
- to chyba dobrze, że zgadłes.
Inna rozmowa, a w zasadzie spostrzeżenie klientki: "lubię do Pana stanowiskaprzychodzić, tu zawsze jest tak sympatycznie i ciepło, a pan zawszeuśmiechnięty,... jak ja".
Cóż, i jak tu nie obserwować jak nie zafundować sobie tego mentalnego piwa ciszy, choćby raz na jakiś czas.
Zbieranie rozsypanych puzzli, hmm..., to jakby pójść za Janem: "na początku było słowo...", ja natomiast mam w głowie cos co było jeszcze przed słowem, jednym słowem wielki wybuch.

Moje samotne piwo, mimo że odbija się na przyjaciołach niekiedy, jest cudowne choć wymaga odrzucenia pretensji tych wspomnianych. cudownie jest czasem usiąść wśród ludzi, ale tak obok i tak daleko, że samemu, usiąść samemu ze sobą w środku. Potem przy piwie ułożyć z puzzli słowo i poczekać aż ciałem się stanie, choć mimo wszystko i tak najlepiej czuje się w chaosie.
Pozdrawiam piwosza z Szeptów.

Skąd taki nastrój? Pewnie spowodowany krakowską, mglistą aurą i własnym depresjogennym mieszkaniem przypominającym katakumby czy krypty wawelskie. Myślę, że jakby gen. Sikorskiego po ostatniej ekshumacji złożyli u mnie w pokoju to nie zauważyłby różnicy, klimat miałby identyczny: zimno, ciemno, ponuro, staro i wilgotno.

Z pozdrowieniami dla tych ostatnio zaniedbywanych, w szczególności Zety i gdańskiego Marasa3011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz