poniedziałek, 31 stycznia 2011

Z LISTÓW MAURYCEGO VII

Droga Nino, choć nie wiem, czy tak powinienem się do ciebie zwracać. Zależy jak podejść do słowa „droga” bo kosztowałaś mnie dość dużo.
Wiesz, czasem jest tak, że wydaję ci się, iż znasz kogoś na wskroś, ale wszystko co poznajesz wydaje się być później wierutnym kłamstwem. Wszystkie czułości, ukrywane namiętności, chęć bliskości uciekają w tempie szybszym niż przewidywalne, a wszystko spowodowane odpowiednio wyszukanymi wymówkami na kształt racjonalnych i rozsądnych rozwiązań. Ucieczki na siłę i usilne zobojętnienia pod hasłem: bo tak lepiej. Ale „bo tak lepiej” staje się nie do zniesienia. Patrzę na Ciebie wiedząc, że nie mogę patrzeć w ten sposób, odwracam wzrok bo tak lepiej. Tęsknię i przykrzy mi się, dotykam Cię myślami, moje dłonie błądzą po sobie zamiast po Tobie bo tak lepiej. I coraz mniej czuje, coraz mniej chcę, coraz bardziej nienawidzę bo tak lepiej, bo to jak wybrałaś nie dopuszcza innej reakcji
Wiesz, myślę, ze ktoś, kto nie ucieka przed kimś, po prostu nie jest go warty. Ktoś kto ma zbyt ulotne uczucia i zbyt płoche serce, nie powinien ich nigdy doznawać, a tym bardziej okazywać. Nino, z całego serca nienawidzę Cię, choć chciałbym pamiętać to, co najlepsze, wole pamiętać to co ostatnie, to pierwsze wprawia w zbyt dużą melancholijność i sprawia zbyt dużo smutku. Mam ochotę pisać cię z małej litery, jak najmniejszej i żałuje, że od imion tworzy się jedynie zdrobnienia. Ktoś powinien wymyślić również zgrubienia, na wypadek sytuacji odmiennej. Dziś moim największym marzeniem jest spotkać cię gdzieś na ulicy tylko po to żeby udawać, że cię nie znam, tylko po to by nie powiedzieć: dzień dobry. I chciałby cię tak spotykać co dzień, by co dzień nie poznawać i czuć jedynie satysfakcje z tego niepoznawania.
Pisze całkowicie nieskładnie, zupełnie bez polotu, bez składni, interpunkcji i jakoś niegramatycznie, myślę, że gdyby dać to komuś to przeczytania to byłoby nawet pozbawione dykcji i interpretacji, było odczytane głosem kościelnego lektora bez jakiejkolwiek emocji. Nawet list o miłosci do Koryntian byłby zupełnie nieczuły, wydukowany jak formułka. Wiesz, dalej z tobą rozmawiam ale już małymi literami, złość i obojętność ogarnęła te wieczorne monologi i czasem tylko pozostaje chęć uczynienia przykrości, nie tyle fizycznej ile wszechogarniającego bólu duszy. Dobranoc nino.
Maurycy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz