czwartek, 13 stycznia 2011

Z LISTÓW MAURYCEGO II

Droga Nino, mam nadzieję, że tam gdzie jesteś pogoda jest, co najmniej
zadowalająca. U mnie niestety szaro, pochmurnie i dżdżyście. Nadeszły
właśnie takie dnie, w czasie których, jak wstajesz to nie wieszczy dopiero
świta, czy to już mrok albo samo południe. Na noc zapowiadają mróz i
niebezpieczeństwo gołoledzi. W taki dzień odczuwa się jedynie pustkę, a po
takich, metereologicznie uczuciowo, nocach wewnętrzną gołoledź. Jestem dziś
zupełnie rozbity, nie potrafię skupić uwagi na niczym, skupić jej choćby na
kilkanaście sekund, acz podejmuje to wyzwanie, ćwiczę, staram się. Jutro mam
w planie skupić się na jednej rzeczy dłużej niż pół minuty. Gdyby moja walka
z tym brakiem skupienia miała polegać na tym by myśleć o tobie z całą
pewnością, bez jakichkolwiek treningów, zostałbym bez wątpienia mistrzem.
Cóż sprawa jest z goła odmiennej natury, zupełnie przeciwnej.

Dziś na ulicy, w samym środku, tego ostatnio jakże ponurego miasta,
zobaczyłem młodą kobietę. Droga Nino, cóż ja przeżyłem, nieomal dostałem
drgawek, jakieś palpitacje nawiedziły wszystkie moje trzewia, a nogi ugięły
się pode mną jak pod maturzystą, który czeka na moment swojego egzaminu.
Byłem przekonany, że to Ty, ale niestety nie. Chyba oblałem egzamin z
męskości. Zastanawiam się, co bierze górę nad czym w takiej sytuacji, w
sytuacji ewentualnego doznania Twojej obecności? Czy radość, którą miałbym
ochotę wykrzyczeć, czy paraliżujący strach, który wywołałby oschłość, butę,
czy nawet chamstwo. Stałem i patrzyłem na te kobietę, tak jakbym chciał
patrzeć na Ciebie. Ona smukła z chronicznym uśmiechem na twarzy, jak ty
niegdyś uśmiechałaś się do mnie. Tak szła szybko, niemal biegła, jak ty
kiedyś biegłaś do mnie. Zacząłem przypominać sobie wszystkie wspólnie
spędzone chwile, które uważam za szczęśliwe. Pamiętasz, Nino, jak próbowałem
uczyć Cię pływać? Ileż było przy tym śmiechu, ile zabawy. Jak boso
biegaliśmy po deszczu kradnąc ludziom kwiaty z ogródków działkowych by potem
je ofiarować innym. Kradzione kwiaty z radością, i radośnie podrapane ręce
drutami kolczastymi. Ile w tym było zabawy, wdzięku, radości i szczęścia...
chwilowego szczęścia. Nie myślałem wtedy, że tak szybko to minie.

Droga Nino, powinienem Cię przepraszać za mój niekontrolowany słowotok, moją
pisaninę i wieczorny bełkot. Zarzucam Cię taką ilością słów, że jestem dla
Ciebie męczący. Chwała najwyższemu, że przepraszać nie muszę. Bełkotu nie
słyszysz, a pisaniny nie przeczytasz. Pewnie za późno by teraz cokolwiek
mówić, trzeba było wcześniej, ale wcześniej się nie dało. Myślałem urzeczony
Tobą, że to zupełnie zbędne skoro jesteśmy, kiedy to minimum jestestwa mi w zupełności wystarczało. Ale to minimum obrócił się w minimum czasu.
Niewiele mieliśmy dla siebie czasu, a i spokoju w perspektywie nie było widać dla nas. Może za mało mówiłem i robiłem, ale to co robiłem dla Ciebie robiłem jak umiałem, prosto i po swojemu, może nieudolnie ale i do tego byśmy się przyzwyczaili. A dziś czuje się co najmniej dziwnie. Jakby mnie ktoś wrzucił w zupełnie inne ciało, miejsce, inny czas i życie. Mózg mi jakoś ciąży niesłychanie. Idę ulicą i mam wrażenie upadku mojej głowy i muszę się garbić żeby po nią sięgnąć. Ten świat bez Ciebie, jest jakby nie mój, jakby nie moje te sklepy, osiedla, tramwaje. Dziś wszystko, co robię, robię z Tobą, Nino.
Nie ma Cię i nie wiem gdzie jesteś, może to i lepiej bo w innym wypadku mógłbym rozbić namiot pod Twoim oknem żeby pod nim nie spać. Przyszło mi do głowy cos okrutnego. Gdybyś umarła, wiedziałbym, że Cie nie ma, wiedziałbym o beznadziejności mojej tęsknoty i jej bezcelowości. Ale Ty żyjesz gdzieś, nie ma Cię, a jednak jesteś, jesteś, a jakbys umarła, ale jesteś, jesteś beznadziejnie.
Droga Nino, strasznie tu nudno bez Ciebie, nikt nie zawraca mi głowy, nikt nie pyta o nic, tylko żona cos od czasu powie. Znalazłem twoja nocna koszulkę, będę z nią spał, jeszcze czuje na niej Twój zapach.
Nie chciałem być lub nie chciałbym być Twoim jakimś substytutem czy ekwiwalentem, ale nie chce żebyś znalazła inny. Śpij dobrze.
Maurycy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz